Archiwum marzec 2010


mar 02 2010 parytety dla kobiety
Komentarze: 1

Kobiety namawiają kobiety do zajęcia się polityką i sięgnięcia po władzę. Panowie się śmieją. Z parytetów i kobiet. Bo korzystanie z parytetów dowodzi, że kobiety są głupie. Czy rzeczywiście kobiety nadają się tylko do garów i do łóżka?

W większości kobiety są  słabsze fizycznie. Mniej odpornie psychicznie. Mniejszą mają siłę wewnętrzną. I w zderzeniu z silnymi mężczyznami przegrywają. Nawet gdy mają rację.  To kobiety w większości są ofiarami przemocy domowej. Jak każda słabsza część społeczeństwa: dzieci, niepełnosprawni i ludzie starzy. Kobiety domagają się kierowniczych stanowisk, choćby z tej racji, że mają częściej wyższe wykształcenie od mężczyzn. I nie są mimo to awansowane. Z prostego powodu. Bo są słabsze. W świecie zdominowanym przez mężczyzn wygrywa silniejszy, sprytniejszy i bardziej bezwzględny. To nie słuszność i racja wygrywa, tylko siła. To dlatego każdy szef woli mieć kierownika mężczyznę, niż kobietę. Bo wie, że tamten będzie walczył i zrobi wszystko, żeby wygrać. A ponieważ jest silniejszy ma większą szansę na wygraną, niż słaba kobieta. To silny mężczyzna wymusi posłuch i respekt a nie kulturalna, łagodna kobieta. I to silniejszy wspiera słabszego, a nie odwrotnie.

Kobiety w większości są  nastawione na „słuszne" rozwiązanie problemów; mężczyźni na wygraną. Za wszelką cenę.

Podstawowe predyspozycje kierownika, to przede wszystkim autorytet, siła wewnętrzna, umiejętność wpływania na ludzi i podporządkowanie ich sobie. To także wola walki i umiejętność radzenia sobie w trudnej sytuacji. Zazwyczaj mężczyźni radzą sobie z tym lepiej.

Równouprawnienie będzie możliwe tylko wtedy gdy obie płcie będą dysponowały takimi samymi predyspozycjami. Można oczywiście zacząć wychowywać dziewczynki na babochłopy i wysyłać je na traktory, do wojska i do kopalni. Trzeba by zmienić ich mentalność i psyche. Zniszczyć w nich łagodność i wykorzenić słabość. Wysyłać do walki w klatkach. Tylko czy o to chodzi? A do tej pory?

Jak płeć słabsza ma sięgnąć po władzę, która jest w ręku płci silnej, brutalnej i bezwzględnej?

Poprosić, żeby ją oddali zapakowaną w celofan i poperfumowaną? I jeszcze potrzymali gdy nagle okaże się, że ten prezent jest za ciężki i w ogóle nie taki, jaki by kobiaety chciały dostać?

Nie dadzą. Tak, jak nie będą nominować na kierownicze stanowiska kobiet. Bo silny, brutalny cwaniak nie podporządkuje się słabej, choć wykształconej kobiecie. Prędzej go szlag trafi ze złości i zrobi wszystko, żeby tą „mimozę" załatwić. W każdy dostępny sposób. Gdyby kobiety mogły rządzić mężczyznami, nie byłoby problemu przemocy domowej.

A nawet jeśli kobieta wejdą do polityki, to jak mają znaleźć się w tym świecie wojen frontowych i ekonomicznych? I o co mają walczyć? Żeby świat był lepszy, bardziej ludzki, dobry? Należałoby zmienić mężczyzn. A to jest niemożliwe.

Świat jaki stworzyli jest odbiciem ich samych. I to jest zły świat dla słabych. Nie przystają one do siebie. Czy Unia może zmusić mężczyzn do podzielenia się władzą z kobietami? Jeśli tak, to czy kobiety są  przygotowane do tego aby ja przyjąć, udźwignąć? Czy są przygotowane na ciężką walkę i pracę? Czy wiedzą jaki świat chciałyby wykreować będąc u władzy? Jeśli to ma być świat zupełnie inny niż obecnie, to jak chcą wpłynąć na rzeczywistość, aby to osiągnąć?

Jeśli ma się zmienić świat, to muszą zmienić się ludzie. Tak kobiety, jak i mężczyźni. Muszą zmienić się tradycje i przyzwyczajenia. Kobiety wezmą władzę w swoje ręce dopiero wtedy gdy znajdą w sobie siłę, równoważącą brutalną, bezwzględną siłę mężczyzn. Ale będzie ona zupełnie inna. Nie brutalna, nie bezwzględna ale skuteczna. Podobno dawno temu istniał matriarchat, a więc kobieca siła istnieje. Tylko kobiety muszą ją w sobie odnaleźć. Zanim będzie za późno. Zanim świat zginie zniszczony przez bezwzględny, nieludzki egoizm mężczyzn.